sobota, 10 grudnia 2011

43.

Kolejnego dnia także spotkałem się z Alice. To był piękny, ciepły dzień.
Dziewczyna odpowiadała na każde moje pytanie i sama z siebie sporo mówiła.
Cieszył mnie ten fakt, bo chciałem poznać ją jak najlepiej, jednak zdałem sobie sprawę z tego że ja nie mówię jej prawie nic. Ona chyba też sobie to uświadomiła i automatycznie zamilkła jakby czekając teraz na jakąś opowieść z mojej strony.
A ja nie miałem pojęcia co mógłbym jej powiedzieć. Nie wypada chwalić się psychiatrykiem, narkomanią czy innymi swoimi chorymi przeżyciami.
Zauważyła moje zmieszanie, więc postanowiła mi trochę pomóc zadając kolejne pytania.
Pytała o wiele, zręcznie unikając tematów których poruszać nie powinna.
Takim sposobem dowiedziała się jakie mam nastawienie do swoich rodziców i dlaczego, czym się zajmują, jaki jest mój przyjaciel i że wyjechał przed kilkoma dniami. Potem zaczęliśmy sobie opowiadać nasze ulubione filmy i książki.
Sądząc po tym co mówiła wnioskowałem, że jest romantyczką. Ja chyba w głębi duszy też trochę nim byłem. Chociaż tak naprawdę nie często to pokazywałem. Najpiękniejsze opowiadania miłosne i nie tylko zamknięte były w moim sercu i należały tylko do mnie. Nikt nigdy nie miał się o nich dowiedzieć.
Wkrótce zeszliśmy na dość trudny dla mnie temat uczuć.
Zapytałem czy ma chłopaka.
Odpowiedziała twierdząco, ale nie zachowała się jak większość dziewcząt w tej sytuacji. Nie zaczęła mi świergotać nad uchem jaki to jej wybranek jest wspaniały i że bardzo go kocha. Na pytanie jaki jest odpowiedziała tylko, że jest dobrym chłopakiem i bardzo go lubi.
-... lubisz?... czy nie powinnaś go kochać skoro z nim jesteś?..
-...nie sądzę żebym go kochała... po prostu czuję że to jeszcze nie to... kiedy pokocham kogoś naprawdę to będę o tym wiedziała i to miejsce w sercu pozostawiam dla tej właśnie osoby..
Skinąłem głową na znak że rozumiem. I dotarło do mnie, że tak naprawdę ona ma rację.
Nie wiem czy kiedykolwiek kochałem tak naprawdę czy jedynie byłem zakochany. Ale jeśli prawdziwa miłość trwa wiecznie to jeszcze wszystko przede mną.
-... Yo, a Ty masz kogoś? ... - zapytała nieśmiało
Zaprzeczyłem, a kiedy zapytała czy kiedyś kogoś kochałem odpowiedziałem jej tylko:
-...kiedyś byłem zakochany... nawet dwa razy.. ale oni oboje odeszli na zawsze zanim zdążyłem ich pokochać...
Nie do końca wiedziała co to znaczy, ale nie zadawała więcej pytań. Wiedziała, że to musi być dla mnie ciężki temat. I nie myliła się.
Zarówno Tai jak i Tochio byli częścią mnie, ale wraz z dniem pożegnania stali się przeszłością do której nie mogłem wracać zbyt często, żeby umieć żyć dniem dzisiejszym.

Kolejny dzień dobiegał końca i wiedziałem, że niedługo czas pożegnania nadejdzie.
I wtedy właśnie zorientowałem się, że położyłem dłoń na jej dłoni, a ona jej nie odsunęła.
Widziałem lekkie zakłopotanie w jej oczach, jednak chyba chciała  być blisko mnie.
-... zimno mi... - powiedziała zwijając się w kłębek
Nie zastanawiając się ani chwili zdjąłem bluzę i wręczyłem jej.
Kiedy ją założyła wyglądała doprawdy uroczo, jednak nadal nie rozgrzała się zbyt mocno.
Jedynym wyjściem było ją przytulić. Zrobiłem tak.
-... ładnie pachniesz... - powiedziała wtulając się we mnie jeszcze mocniej
-... Ty też... - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Pachniała lawendą i letnim wiatrem, lecz to nie był zapach perfum, lecz natury.
Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż księżyc zaczął wzbijać się ku górze.
-...będę się bała wracać sama... - powiedziała smutno patrząc w ciemną uliczkę
-... odprowadzę Cię, a jeśli kiedykolwiek jeszcze będziesz się bała to po prostu pomyśl że jestem przy Tobie... - powiedziałem i łapiąc ją za rękę skierowałem się w stronę jej domu.
To był bardzo przyjemny spacer.
Alice włożyła mi jeszcze śliczną stokrotkę we włosy. Ja postąpiłem podobnie.
I tak ciągle trzymając się za ręce i śmiejąc dotarliśmy pod jej dom.
Zaprosiła mnie do środka na gorącą herbatę, a ja zgodziłem się pod warunkiem, że jej rodzice nie będą mieć nic przeciwko.
Ku mojemu zaskoczeniu para z Kanady okazała się być bardzo sympatycznymi i wyjątkowymi ludźmi, i choć wiele im brakowało do tego by być takimi magicznymi jak Alice, bardzo ich polubiłem.

1 komentarz: